„Dziedziczka smoka. Tom I. Testament Thubana” Licia Troisi
Lubicie smoki? Ja uwielbiam! Sympatia ta przekłada się bezpośrednio na odruch czytania każdej książki, na której zobaczę skrzydlatą bestię – czy to w tytule, czy to na okładce. Właśnie na fali tej małej obsesji w ręce wpadł mi ostatnio pierwszy tom nowej trylogii „Dziedziczka smoka” pani Licii Troisi, zatytułowany „Testament Thubana”.
Młoda, bo zaledwie 31-letnia pisarka, zdążyła już zasłynąć w Polsce (przypuszczam że na świecie również) jako autorka dwóch bestsellerowych trylogii fantasy: „Kronik Świata Wynurzonego” oraz „Wojen Świata Wynurzonego”. „Dziedziczka smoka” to w moim odczuciu pewien rodzaj odskoku od dwóch poprzednich cykli i próba stworzenia czegoś innego, nowego. Dotychczas spotkałem się z bardzo rozbieżnymi opiniami o Testamencie Thubana. Czas więc odpowiedzieć na pytanie: czy skok w bok popłaca?
30 000 lat temu na Ziemi panowały smoki. Toczyły one odwieczną i krwawą wojnę z wywernami, które były ówczesnym wcieleniem zła. Podczas ostatecznej walki Thuban, najpotężniejszy i zarazem ostatni ze smoków, pokonał w walce Nithoggra, najstraszniejszego z rodu wywern; nie było to jednak zwycięstwo permanentne. We współczesnym nam Rzymie w sierocińcu żyje 13-letnia Sofia. Pewnego dnia zostaje adoptowana przez nieznajomego i nieco dziwnego mężczyznę. Dziewczyna zadaje sobie pytanie: Co jest w niej tak niezwykłego, że bogaty i ekscentryczny starzec postanawia przygarnąć ją pod dach swojej potężnej willi, znajdującej się na wzgórzu z dala od miasta?
Fabuła książki od samego początku nie powalała oryginalnością. Mamy tutaj typową główną bohaterkę, która z niezdary stopniowo przekształca się w waleczną i bohaterską osóbkę, dodatkowo obdarzoną pewnymi mocami. Jest też nauczyciel i mentor pod postacią profesora, nieugięcie wierzący w zbuntowaną trzynastolatkę. Nie braknie również pradawnej siły zła, przytłaczającej i zdającej się przeważać na każdym polu, której moce rosną i już tylko kilka chwil dzieli je od zmiażdżenia sił dobra. Taka ekstremalna sztampowość zazwyczaj powoduje u mnie galopującą siwiznę, jednak paradoksalnie w tym przypadku jest inaczej.
Testament Thubana, mimo że do bólu przewidywalny i schematyczny, posiada w sobie to coś, co powoduje, że książkę trudno jest odłożyć. Nieraz miałem do czynienia z tytułami genialnymi i błyskotliwymi, które mimo powalającej pomysłowości autora po prostu nudziły. W tym wypadku sytuacja jest dokładnie odwrotna. Mimo że od początku wiadomo, że Sofia wyjdzie cało z kłopotów i nabije sobie przy tym co najwyżej kilka siniaków, to ciśnienie skacze często, a książkę czyta się z nieprzerwaną ciekawością. Chociaż powieść niczym nie zaskakuje, warto zagłębić się w nią dla samej przyjemności płynącej z lektury. Z tego też powodu kolejne dwa tomy smoczych przygód już mają zarezerwowane miejsce na mojej półce.
Licii Troisi należą się gratulacje za wykreowane postacie. Są one charakterystyczne i przejrzyste, co – zważywszy na fakt, że książka kierowana jest do młodszej części czytelników – jest nie bez znaczenia. Zło jest z gruntu złe i należy mu się lanie, a dobro jest ideologicznie prawdziwie i pozbawione dylematów. Miło jest też obserwować stopniowe „mężnienie” Sofii – aż chciałoby się ją naśladować. (I mówi to niespełna 30-letni chłop!)
Chciałem właśnie napisać, że skok w bok popłaca, jednak jakoś nie brzmi to za dobrze. W moim przekonaniu I tom Dziedziczki smoka jest udanym odejściem od realiów Świata Wynurzonego. Jako książka dla nastoletnich czytelniczek (chłopcom może się nie spodobać główna rola dziewczyn w książce) Testament Thubana spisuje się wyśmienicie. Fajni bohaterowie, jasna historia bez dłużyzn, transparentne przesłanie i ciekawie umiejscowione tło fabularne – te elementy autorka połączyła w spójną całość i za to dla niej brawa. Powieść szczególnie polecam jako prezent dla czytelniczek w wieku 12–16 lat, bo do nich jest kierowana i im właśnie najbardziej powinna się spodobać. Wiadomo jednak, że my, rodzice, mamy za zadanie sumiennie sprawdzać, co czytają nasze pociechy, prawda? A że przy tym odrobinkę się rozerwiemy… Toż to nie grzech.
Polecam!
Wydawca: Videograf II
Ilość stron: 292
Data wydania: listopad 2010
Moja ocena: 6/10
Recenzja opublikowana wcześniej na serwisie bookznami.
Tą książkę z całą pewnością zapisze sobie w swoim magiczny notesiku, a raczej w kajeciku Młodego. Podziela on bowiem Twoją sympatię do smoków i z całą pewnością nie odmówi sobie przeczytania tej lektury.
Przy okazji będzie namawiał do tego także i mnie… No cóż… zobaczymy co czas pokaże
Pozdrawiam
Ja czytałam tylko pierwszą część Świata Wynurzonego a reszta mi potem jakoś umknęła. Muszę nadrobić 🙂
Cóż, skok w bok nigdy nie popłaca, przynajmniej w życiu ;). Wy lubicie smoki, a ja jestem smokiem, gromadzę na kupkę ładne, błyszczące przedmioty. Zdobywam je, a potem czerpię przyjemność z faktu posiadania, nigdy nie noszę. A na serio… chciałabym przeczytać tę książkę, ale przypuszczam, że nie będzie ona jednym z Twoich konkursowych „fantów”. Więc zostaje:
a) biblioteka (kiedyś tam, nie w najbliższym czasie, znając jej możliwości finansowe),
b) zostać sławnym, bogatym i wtedy szturmować księgarnie (gdyby to było takie proste).
Recenzja jak zawsze… hmmm, czasami ciekawsza niż lektura samej książki :).
Piękna okładka ! Smoki lubię, skoków w bok nie toleruję 😛 Jakby mi ktoś taka książkę sprezentował to bym nie narzekała, ale kupić nie kupię, bo ostatnio sama sobie nałożyłam szlaban na kupowanie książek. Jeść też trzeba okazało się 😀
no nijak nie mieszczę się w grupie potencjalnych czytelników 🙂
Ale recenzja nie ma to tamto – kusi, oj kusi 🙂
Ola
hmm… tylko ostrzegam, że książka jest z akcentem na kobietki pisana:) Żeby potem młody nie płakał;) A smoki są w niej przedstawione inaczej, i to tak inaczej, że dałem się zaskoczyć:)
Viconia
Świata Wynurzonego nie czytałem, ale przyznam się, że nawet bym się teraz w te książki zaopatrzył:) Pani Troisi ma naprawdę lekkie pióro i fajnie się ją czyta.
Intueri
Książki nie planuję absolutnie na konkurs pani smoczyco;) Będzie dla Alka jak podrośnie:)
Zapomniałaś o trzeciej opcji: znaleźć nadzianego męża:))
Dziękuję Ci bardzo:)
arsenka
Okładka akurat w tym wypadku ładniejsza na zdjęciu, jednak i na żywo jest całkiem fajna:) Generalnie całe wydanie (pomijając błąd z imieniem na tylnej okładce) prezentuje fajny poziom, przy normalnej cenie 32 zeta.
Co do jedzenia to już ostatnio komuś pisałem, że można przeżyć 2 dni na samej herbacie z dużą dawką cukru;) Testowane na studiach… nie polecam:P
Kinia
Chwilunia, nie mieścisz się? Ze zdjęcia w awatarze patrzy na mnie max osiemnastka;) Czyli prawie się mieścisz:)
Dziękować;)
Myślę, że idealna dla mojej córki, a i dla mnie … też. 🙂
Uuuuuuuwielbiam smoki 😀 A, że ocena nie jest najgorsza, to mimo, że od grupy docelowej dzielą mnie raczej lata świetlne już, to i tak dorzucę do poszukiwanych ;p 😀 Tylko jak to zrobić, jak ja przecież nic nie kupuję aktualnie? ;p
Ja to tak przez przypadek w sumie przeczytałam ;D
Bo szukałam czegoś żeby kupić siostrze, a że księgarze mają ten plus, że można najpierw przeczytać a potem kupić to właśnie czytałam kilka książek żeby wybrać taką, która się Młodej najbardziej spodoba.
I w sumie kupiłam coś innego ale ten Świat Wynurzony mi się bardzo spodobał i czekałam na kolejne części. A potem gdzieś mi się o tym zapomniało.
Dzięki za przypomnienie btw 🙂
No i ja też uwielbiam smoki i czytam o nich wszystko.
Nadzianego męża, mówisz. Hmmm… Jednak nie, aż tak zdesperowana nie jestem :). Chyba, na razie…A może? Po głębszym zastanowieniu… Z całą pewnością nie, w żadnym razie.(Poza tym to chyba dość trudne, tak myślę ;))
Cóż, szkoda, szkoda. Ale rozumiem, nikt nie pozbywa się książek, które w pewien sposób polubił.
Obiecałam cierpliwość, a ja zawsze dotrzymuję słowa, ale pytać nie zabroniłeś. Jak stoją moje „sprawy”?
Brzmi jak sympatyczna książka na poprawienie humoru, może nie na teraz, ale na kiedyś – czemu nie?
6/10 – to chyba rzadkość u ciebie 🙂 Mnie osobiście jakoś smoki nie fascynują, choć rzecz jasna miło jest je zobaczyć w powieści iście fantastycznej z kategorii „magia i miecz”. Po „Dziedziczkę smoka” raczej nie sięgnę, chyba że cały cykl zrobi na tobie pozytywne wrażenie, wtedy być może moje zainteresowanie tym tytułem znacząco wzrośnie 🙂
p.s. Małe sprostowanie, mężczyźni nie mają nic przeciwko temu by kobieta była główną bohaterką! 😛
Książkę kupiłam sobie jakiś czas temu, zwabiona nazwiskiem lubianej autorki. I wygląda na to, że nie będę żałować zakupu:)
Może kiedyś przeczytam. Bardzo zaimponowały mi informacje o autorce, więc po coś pewnie w końcu sięgnę:)Ale recenzja rzeczywiście zachęca:)
Beatrix
Pewnie nie uwierzysz, ale przyszła mi ona właśnie do głowy podczas pisania opinii:) Tak się tym troszeczkę zainspirowałem:)
Aga
E tam lata świetlne, te 2-3 latka to żadna przepaść;)
Książka jest fajna lekka i przyjemna:) Taka młodzieżówka:) Ot nic więcej:)
Viconia
Ksiązka jest fajna. Podoba mi się styl pisania pani Troisi:) Kroniki Świata Wynurzonego mam w planie, bo czasami fajnie jest taką książeczkę przeczytać:)
Intueri
E tam trudno:P Moja żona twierdzi, że to była łatwizna:P Nie no, ok, żartuję:P
Napisze w ramach luzu na PW:) Toczy się:)
grendella
Dokładnie taka jest:) Nic dodać, nic ująć:)
Maks
Nie znowu taka rzadkość:) Ostatnio rzeczywiście średnia jest wysoka, ale i książki dobieram sobie z maksymalną starannością:)
Mężczyźni nie, ale chłopcy już tak, a książka adresowana jest do takich dajmy na to 14-latków:) Gdybym ja w tym wieku miał czytać fantasy o nastoletniej dziewczynie i smokach… nie, chyba bym nie podołał:)
Książka raczej nie dla Ciebie:) Ja bym po nią nie sięgnął, ale się do recenzji napatoczyła, więc zaryzykowałem:)
Dusia
Nie powinnaś żałować:) Naprawdę przyjemna lektura:)
milvanna
W swojej kategorii Dziedziczka jest dobra. Innych książek tej pani nie czytałem, ale zamierzam spróbować. Fajnie się ją czyta:)
Na tę recenzję czekałam. 😉 Widzę jednak, że szału nad książką nie ma. Nic dziwnego, autorka pisze bardzo dobrze, jednak nie tworzy jakichś wspaniałych historii, godnych największych zachwytów. Po tę książkę na pewno sięgnę, kiedy – nie mam pojęcia. Już teraz jestem zmuszona odłożyć do biblioteki dwie nieprzeczytane części Kroniki Świata Wynurzonego, bo nie wyrobiłam się z czytaniem. 😉
A wiesz, że czytając Twoją recenzję myślałam, że dasz wyższą ocenę? Wracając do „Klienta” – recenzja „Dziedziczki” ma to coś 😉
Piękna okładka i te smoki… Ajj, wiesz jak kusić:D
Pozdrawiam!
O dzięki wielkie. Już zamówiłam, chociaż moja córka jest w wieku przedziwnego buntu… Lubi czytać, ale się tego wstydzi (oczywiście wiem to z obserwacji), zauważyłam, że podobali jej się „Krzyżacy”, ale czytała po kryjomu, bo w klasie nikt nie przeczytał, bo „chyba głupia nie jesteś, żeby to czytać”…itp. Na razie więc, aby zaspokoić głód czytania bierze do ręki głównie te książki, które bardzo rzucają się w oczy w księgarniach – wiemy jakie. Ale najbardziej lubi „Wielkiego mistrza” z trylogii Canavan (czyta tę książkę i płacze…) Dziwny przechodzi okres, ale jestem pewna, że „Dziedziczka…” jej się spodoba – nawet jak będzie czytała po kryjomu :)W każdym razie – dziękuję za pamięć. Jak coś wyszperasz – to ja bardzo chętnie skorzystam z pomysłów.
Lenalee
Słusznie napisałaś, dobrze napisana książka, ale fabuła głowy nie urywa. Książka super na relax:) Ja mam wielką ochotę na Kroniki Świata:) Czasami potrzebuję odskoczni. Teraz np: kończę Psa w studni i przydałaby mi się jakaś lekka książka na odbicie:)
Magda
O to fajnie!:) Co do oceny, to w sumie serce mówiło siedem, ale niestety z powodu totalni oklepanej fabuły musiałem dać szóstkę:) Co nie zmienia faktu, że książka jest fajna:)
kasandra
Kuszenie to moja specjalność. Książka świetna np: na po egzaminie, bo sprawnie relaksuje:) W tym celu świetnie też działa seria Oko Jelenia pana Pilipiuka:)
Beatrix
W tym wieku i w szkole, wcale jej się nie dziwię. Ja bym czasu cofnąć nie chciał, to ciężke momenty:) Dziedziczka co prawda nie sięga jakością pani Canavan, ale moim zdaniem jest lepiej napisana. Czyta się po prostu samo i chce się więcej. Z czasem nawet fabuła przestaje drażnić swoją szablonowością:) Będę trzymał rękę na pulsie:) BTW pamiętasz jak recenzowałem Herosów z Doliny? To by też mogła być świetna książka dla córki. Nie ma seksów ani za bardzo krwi, a bohaterem jest niski brzydalek, a nie jakaś mega piękność a’la Zmierzch. Dzisiaj widziałem ją w dziale „dla młodzieży” i po zastanowieniu, wyszło mi, że słusznie tam ją umieścili:)
Ja mam za sobą całą Trylogię Wojen i uważam je za dość przeciętne książki. Nic mnie w nich nie porwało, a bohaterowie byli dla mnie za bardzo papierowi. Przeczytałam te książki tylko dlatego, że nie lubię niedokończonych historii.
Co do innych książek autorki, w tym tej pozycji – jakoś przeżyję, jeśli ich nie przeczytam 😉
Bardzo mi się podoba trend na fantastykę z wyrazistymi, kobiecymi postaciami zapoczątkowany chyba przez Gildię MAgów. Mozna powiedziec, ze to taki rozumny feminizm (na ile ten ruch mozna podejrzewac o posiadanie rozumu :P). Proszynski teraz probuje wejsc w ta mode NAmiestniczka – IMO srednio. Bardzo fajnie i zaskakująco podobna forme przybrala druga czesc „Siedmiu zwierzat Rejlegu” – Aliedora. Moim zdaniem z wszystkich podobnych ksiazek Pierumow z zadania wyszedl najlepiej
Próbowałem przeczytać tą książkę, lecz główna bohaterka jest aż tak głupia i odpychająca (gdyby była facetem to bym powiedział, że to ciota i łajza, ale o dziewczynie nie wypada tak mówić), że przeczytałem ledwie 1/4 książki i dałem sobie spokój. To zdecydowanie najgorsza główna bohaterka/bohater ze wszystkich książek jakie kiedykolwiek czytałem.
Ksiazka naprawde dobra i pelna napiec. Co do glownej bohaterki to moze wydawac sie troche niezdarna (ale wez pod uwage jej przeszlosc musi sie to za nia ciagnac). W ksiazce wystepuja bardzo fajne fragmenty gdzie przez glowna bohaterke potrafimy sie wzroszyc. Ksiazka fajna i latwo i przyjemnie sie czyta:)
Daje 7/10 🙂