„Pamięć Ziemi” Orson Scott Card
Zapewne wszyscy fani literatury s-f są do granic możliwości zaznajomieni z utopijnymi wizjami postapokaliptycznymi. Ile już było tego typu książek – lepszych (Nowy wspaniały świat Huxleya, Genezis Becketta) i gorszych (Droga ślepców Dryjera). Kiedy jednak za temat zabiera się nie kto inny, jak sam mistrz Orson Scott Card, wypada mieć nadzieję, że tym razem dostaniemy coś więcej niż odgrzewany do bólu schemat w nowej chrupiącej panierce.
Pamięć ziemi to pierwszy tom składającej się z pięciu ksiąg Sagi Powrót do Domu. Książka została napisana w 1994 roku, co ma wpływy na jej nieco klasyczny charakter (dotychczas w Polsce wydano zaledwie dwie jej części).
40 milionów lat temu Ziemia uległa zniszczeniu. Niewielka grupa ludzi uciekła jednak z umierającej planety i osiedliła się na nowej – Harmonii. By nie dopuścić do powtórzenia się historii, dawni naukowcy skonstruowali superkomputer – Nadduszę, który za pomocą sieci satelitów miał kontrolować myśli i zachowania ludzi, by nie doprowadzić do kolejnej zagłady. Po milionach lat Naddusza zaczyna szwankować. Ludzkie myśli zaczynają wymykać się spod kontroli. Na Harmonii zaczynają się bunty, rozpoczyna walka o władzę i pieniądze.
Pierwsze strony powieści zwiastują niezły ciąg dalszy. Tajemniczy, potężny i wszechwładny superkomputer, uznawany za boga. Nieznana planeta, zamieszkujący ją ludzie w prymitywnych budynkach, a jednak mający do dyspozycji zaawansowaną technologię. Religia dzieląca kobiety i mężczyzn, wyraźnie faworyzująca te pierwsze. Wszystko to sprawia, że Pamięć ziemi to książka zdecydowanie klimatyczna. Jak wiadomo, klimat stworzyć najtrudniej, dalej więc powinno być z górki. Jest całkiem odwrotnie.
Harmonia to ciekawa planeta, rządząca się swoimi prawami. Ma jednak jedną zasadniczą wadę: jest wręcz klaustrofobicznie ograniczona. Praktycznie poza Basilicą (głównym miastem) nic o świecie nie wiadomo. Niby gdzieś tam istnieją inne nacje, a może nawet i inne skupiska ludzi, jednak jest to temat zupełnie przez autora pominięty. Mamy za to przez większość opowieści do czynienia z niuansami politycznymi i osobistymi rozterkami głównych bohaterów. Przypominało mi to miejscami jakąś powieść obyczajową lub historyczną. Zdecydowanie nie tego oczekuję, sięgając po literaturę s-f.
Zawodzi również kontrukcja fabularna. Potencjał, jaki początkowo rysuje się przed czytelnikiem, szybko pęka niczym mydlana bańka. Wszystko to, co stworzył Card, gdzieś już było. Próby „ulepszania” na siłę ludzi w Nowym wspaniałym świecie, nieprzyjazna człowiekowi Harmonia jest bliźniaczo podobna do obrazu Marsa Bovy, czy Kim Stanley Robinson, zaś wizja surowego ojca i jego czterech synów wygląda jak żywcem wyjęta z biblijnej przypowieści. Dodatkowo historia pozbawiona jest nagłych zwrotów akcji czy niebanalnych rozwiązań.
Pamięć ziemi to typowy pierwszy tom. Czytając ostatnie strony powieści, ma się to szczególne wrażenie, że dopiero teraz nastąpi to, na co autor przygotowywał czytelnika od pierwszego zdania pierwszej strony. Całe uniwersum zdaje się otwierać wraz z zakończeniem. Tak, Cardowi udało się zachęcić mnie do przeczytania kolejnej części przygód nastoletniego Nafai i jego rodziny.
Powieść nie zrywa czapki z głowy. Nie przyspiesza też tętna i nie szokuje niczym szczególnym. Nie daje nawet za wiele do myślenia. Przez większość czasu nudzi za to skutecznie i usypia z siłą valium. Książkę trudno mi polecić komukolwiek. Pozostaje jednak we mnie wielka nadzieja, że kolejne tomy wycisną z Pamięci ziemi cały potencjał, a Saga Powrotu do Domu zapisze mi się w pamięci na długo…
Wydawca: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 296
Data wydania: styczeń 2011
Moja ocena: 5/10
Recenzja opublikowana wcześniej na portalu bookznami.pl
Do tego momentu: „Przez większość czasu nudzi za to skutecznie i usypia z siłą valium.” byłam skłonna się skusić, a teraz już nie wiem. Jest tyle innych tytułów, które czekają u mnie w kolejce na przeczytanie więc nie będę się palić do tego by się trochę ponudzić. No chyba, że jakiś przypadek sprawi, że ta książka trafi w moje ręce (bo wizje postapokaliptyczne lubię w literaturze).
Czytałam dwie inne recenzje i szału nie było, ale oceny były zdecydowanie wyższe niż 5/10. Wczoraj wdziałam też wrażenia z drugiej części – ponoć odczuwalnie lepsza od pierwszej.
Jak się uda, to przeczytam, ale po Twojej recenzji nastawię się na książkę raczej przeciętną. Może niewielkie oczekiwania z połączeniu z małym materiałem porównawczym, bo niewiele fantastyki czytałam, zaowocują większym zachwytem 🙂
mnie się podobało – jestem już po lekturze dwóch tomów, ale zgodzę się, że nie jest to powieść typowa. Wydaje mi się, że aby ją docenić, trzeba trafić na jakiś klimat, mieć po prostu głód tego typu powieści…
Książka wydaje się interesująca i choć oceniłeś na 5/10, to gdyby wpadła mi w łapki, chętnie bym przeczytała:)). Ciekawość wzięłaby górę:)
Pozdrawiam!!
Tylko 5/10? Ojojoj, to niedobrze 😦 szczególnie, że mam w najbliższych planach… No nic, jakoś zmęczę.
Raczej się przeczytam – po pierwsze ze względu na to, że nie przepadam za sf, a po drugie ze względu na Twoją recenzję; dobrą, jak zwykle, ale ostrzegawczą:)
Fajnie, że uczciwie piszesz, jak jest:)
Pozdrawiam!
Dzięki za ostrzeżenie, będę jej unikać, mam zbyt wiele innych pozycji do przeczytania. Zaoszczędziłeś mój czas:)
Pozdrawiam!:)
Widziałam u Fenrira recenzję tej książki, ale jakoś nie specjalnie mnie przekonała. Widzę u Ciebie, że zdecydowanie nie jest to literatura zbyt wielkich lotów, także sobie ją odpuszczę.
Mimo wszystko jestem ciekawa „Pamięci…” – wiem jednak po przeczytaniu kilku recenzji ze muszę ją potraktować właśnie jako typowe wprowadzenie do serii 😉
Zgadzam się z Twoją recenzją w 100%. Miałam takie same odczucia po skończeniu tej książki. Jeśli chodzi o drugą cześć nie czuję szczególnego parcia, żeby ją przeczytać … mimo kilku dobrych opinii na jej temat. Poczekam na Twoją recenzję i wtedy się zobaczy 😉
Ave 🙂
Mi się widzę podobała bardziej niż Tobie 😉 Jestem po lekturze obu części i choć nie jest do takie prawdziwe sf mi się podoba i mam nadzieję, że następne części będą jeszcze lepsze. U mnie na blogu są recenzje, więc możesz porównać 🙂
Iii tam, 5/10. Zazdraszczam Ci, że co jakiś czas piszesz o Cardzie, tez bym tak chciała sobie czytać jego książki 😉 a nie, jakieś plany, kurka wodna, czytelnicze realizować! A w ogóle ten pisarz ma być cały czas bezbłędny, no, bo uwielbiam Endera i cała reszta też ma być genialna, no. Psujesz mi koncepcję normalnie.
Przeczytałam tu, a potem u Fenrira (ale się recenzje zbiegły). Nie mam specjalnego nabożeństwa do Carda, choć parę jego książek dobrze mi się czytało. Co do przedmiotowej, nie lubię, gdy tom pierwszy (z większej części) więcej obiecuje, niż daje.
ksiażkówka
Wizja postapokaliptyczna jest tu użyta zaledwie w postaci tła i to mdłego. Książka, nie licząc fantastycznej otoczki, mogłaby uchodzić za jakąś obyczajówkę. Na razie absolutnie nie polecam. Naprawdę nic specjalnego.
viv
Obawiam się, że ta niewielka ilość prezczytanej fantastyki wręcz zadziała na Twoją niekorzyść:) Przeczytam jeszcze II tom (o ile do mnie dotrze) i ocenię z tej perspektywy, czy czytać dalej. Na razie Card naobiecywał sporo, ale nic poza tym. Samo nazwisko dla mnie nic nie znaczy, jeżeli treść jest miałka.
onibe
Ja generalnie uwielbiam wizje postapokaliptyczne w sosie s-f. W tym jednak wypadku całość mnie zawiodła i znużyła. Może rzeczywiście nie trafiłem z nastrojem…
kasandra
W sumie książka jedyne co robi dobrze, to rozbudza ciekawość:) Mnie uśpiła skutecznie dobre kilka razy:) Pomysł może nawet być interesujący, ale to okaże się dopiero w kolejnych tomach.
Madzia
Ciekawy jestem Twojego odbioru. Enedtil też się nie podobała, a nasza Trójca ma przeważnie zbieżne gusta, więc nie zazdroszczę Ci perspektywy:)) Nie czytaj lepiej opisu na okładce bo niszczy i tak juz nieliczne niespodzianki fabularne:)
Isadora
Przyznam że ja książkę łykałem po kawałku przez 2 tygodnie. Powody były dwa: ciężkostrawność i oszczędność czasu właśnie, bo książka w ogóle mnie nie przyciągała do siebie.
miga
Fenek ma z reguły zupełnie odmienny gust od mojego. „Pamięć Ziemi” może się okazać niezłym wstępem, ale na razie, z perspektywy przeczytanego dopiero I tomu jest marnie i biednie że aż piszczy. Jak na Carda, to już w ogóle porażka.
Silaqui
Jakby to nie był Card, to ostrzej bym ją ocenił, a tak wyhamowałem na „wprowadzeniu do Sagi”. Card miewa niestabilną pisarską kondycję:)
enedtil
Ja chcę Wezwanie przeczytać, bo mam nadzieję, że wykluje się z tej Pamięci jakaś fajna space opera czy coś pochodnego. Jeżeli się tak nie stanie, będę bezwzględnie krytyczny, bo Pamięć mnie po prostu wnerwiła:)
Immora
Czytałem Twoją recenzję, jeszcze przed publikacja swojej. W sumie jakiś wielki optymizm wcale z niej nie bije;) Jakbym zrezygnował z liczbowej skali ocen, różnica mogłaby wcale nie być taka duża. Ja chyba nie wstrzeliłem się z nastrojem na ta książkę. Czytałem masę podobnych s-f, które było o całe lata świetlne lepsze, niż to co podaje nam na talerzu Card. Zgadzam się z Tobą, że Pamięć zapowiada coś, co może być bardzo dobre, ale czy tak będzie w rzeczywistości to się dopiero okaże:)
kornwalia
Dokładnie! Ender był genialny, a Pamięć… po lekturze Endera, spodziewałem się czegoś równie fajnego, a dostałem kapcia:P A tym akurat wypadku nie masz mi czego zazdraszczać, chyba że częstych drzemek z Pamięcią rozłożoną na klacie;)
Agnes
Ta zbieżność jest zupełnie przypadkowa. Ja recenzję miałem napisaną jakiś czas temi i czekałem, aż się na booku pojawi najpierw.
Pamięć mało tego, że niewiele daje, to jeszcze nawet nie kończy dobrze obiecywać:) Stąd tak niska ocena. Cieniutko jest, oj cieniutko:)
To już kolejna, po Enedtil, niezbyt pochlebna opinia „Pamięci Ziemi”. Uzbroję się w cierpliwość i poczekam na recenzję kolejnych części, choć prawdę powiedziawszy jeśli miałbym rozpocząć przygodę z Cardem, to najprawdopodobniej sięgnąłbym po Sagę o Enderze, bo z tego co zauważyłem, zresztą na Twoim blogu także znajduje się recenzja „Gry Endera”, jest to znacznie cieplej przyjęty tytuł tego autora.