Małgorzata Strzałkowska i jej wierszyki dla dzieci.

Po ostatniej recenzji Tolinów, odkryłem dzięki wam pewną lukę na blogowym poletku, czyli prawie zupełny brak recenzji książeczek dla dzieci. Postanowiłem, że średnio raz w tygodniu, postaram się wrzucać tekst w tym temacie i tym samem wspomniane braki zapełniać. Dodam na koniec, że rzeczywistym recenzentem pozostaje mój ponad 2 i pół letni łobuz, Alek:)

Na przedmiot moich dzisiejszych rozważań, wybrałem jedną z najsławniejszych autorek książek dla dzieci w Polsce – panią Małgorzatę Strzałkowską. Znana jest ona głównie z jej łamiących języki wierszyków, jednak na jej koncie znajduje się również kilka książeczek przeznaczonych dla naszych najmłodszych. Dzisiaj postanowiłem przedstawić wam trzy zbiory, zawierające rymowana część twórczości wspomnianej autorki.

Na pierwszy ogień wytypowałem Wiersze z kanapy. Książeczka ta przeznaczona jest dla najmłodszych czytelników (słuchaczy). Z doświadczenia wiem, że jakimś cudem, rymowanki zawarte w tym zbiorze trafiają już do niespełna 2 letniego dziecka. Język jakim zostały napisane jest najprostszym z możliwych, a bohaterami wierszyków są sympatyczne postacie takie jak bocian Bocio, czy głodni Marsjanie. Całość jest pięknie wydana, oprawiona w twarda okładkę, na kredowym papieże i gęsto ilustrowana rysunkami Marcina Bruchnalskiego – dla tego pana brawa. Za książeczkę w której znajdziemy 21 naprawdę fajnych wierszyków, przyjdzie nam zapłacić 16,99. Chyba nie muszę dodawać nic więcej.

Drugą z trzech wybranych przeze mnie książek są Wiersze spod Pszczyny. Jest to, z tego co mi wiadomo, najnowsza publikacja pani Strzałkowskiej (premierę miała bodajże na zeszłorocznych Targach Książki) i jest przeznaczona raczej dla starszych dzieci. Skąd ten wniosek? Przytoczę pewną rozmowę:

– Aleks, czytamy wierszyki?

– Taaak!

– Ten?

– Nie. Ten gupi! Inny!

– Ten?

– Eeee… Uffff ciałć (chciałem, chcę – nie potrafi wymówić tego słowa, a Ufff… to tytuł jednego z wierszyków)

Jak widać na tym przykładzie, tylko niektóre wierszyki nadają się dla młodszych dzieci. Około połowa z rymowanek napisana jest przystępnie i zrozumiale, pozostała część jest jednak naprawdę trudna i potrafi połamać język niejednemu dorosłemu. Książeczka zawiera w sumie 22 wiersze i wydana jest równie pięknie jak Wiersze z kanapy. Jedyną większą różnicą pomiędzy oboma zbiorami jest to, że Wiersze spod Pszczyny ilustrowane są kolażami autorki, a nie typowymi ilustracjami co sprawia, że młodsze dziecko (a przynajmniej mój Alek) traci nimi szybko zainteresowanie. Cena książki wynosi 25 złotych, co jest kwota niemałą, jednak moim zdaniem jeszcze do przyjęcia.

Na deser zostawiłem sobie Gimnastykę dla języka (i Polaka, i Anglika). Jest to zbiór 22 wierszyków, przeznaczonych już zdecydowanie dla starszych dzieci. Aleks lubi jak na razie jedynie 2-3 rymowanki, czego powodem jest zapewne wysokie skomplikowanie pozostałych utworów. Uwierzcie mi, że tytuł tej książki nie jest przypadkowy i sam mam niezłe problemy, żeby przeczytać niektóre z wierszy płynnie. Nie umniejsza to jednak błyskotliwości z jaką są napisane, nie raz podczas ich czytania na moich ustach pojawiał się cwany uśmieszek. Książeczka wydana jest równie pięknie co poprzednie i ilustrowana kolażami autorki, a dodatkowo dołączona do niej jest płyta, na której – nie kto inny jak sam Piotr Fronczewski – łamie sobie niechlubnie język, podczas prób własnej interpretacji, o czym najlepiej świadczą jego skuchy nagrane na końcu rzeczonej płyty. Cena książeczki to 24.90, co jest sumą moim zdaniem adekwatną do zawartości (i świetnej płyty!).

Na koniec, by ukazać dokładnie styl pisarki zamieszczam małą próbkę:

Rola mola

Pewne bardzo zdolne mole

otrzymały w filmie rolę.

– Rola mola? Czy to drwiny?

Ktoś z nas robi sobie kpiny!

Granie w filmie roli moli

nigdy nas nie zadowoli!

Taka mała, nędzna rola

wprost obraża honor mola!

Lwa lub słonia grać możemy.

Innych ról nie przyjmujemy.

Wierszyk pochodzi z Wierszy z kanapy i jeżeli chcecie poznać jego zakończenie, a dodam że warto, to nie pozostaje wam nic innego jak skądś ją dorwać:)

Polecam!

Wydawca: Media Rodzina (Gimnastyka dla języka, Wiersze spod Pszczyny), Publicat (Wiersze z kanapy).

Ilość stron: każda książeczka po 31.

Daty wydań kolejno jak w recenzji: 2008, 2010 i 2004

Moja ocena: Wiersze z kanapy – 9/10, Wiersze spod Pszczyny – 7/10, Gimnastyka dla języka – 9/10

Na koniec chciałem dodać, że recenzowane książki mają wielką wartość językową i są stosowane w terapiach logopedycznych, jednak z uwagi na brak mojej wiedzy w tej dziedzinie, napomykam jedynie o tej kwestii.

  1. „Gimnastykę dla języka” mam, jest świetna. Przydaje się bardzo nie tylko przy problemach z wymową – ale przy dzisiejszej niedbałej mowie przydałaby się pewnie wielu.
    Z książek dla dzieci lubię bardzo Grzegorza Kasdepke szczególnie „Kubę i Bubę”.

  2. To ja się cofnę w rozwoju i ktoś będzie mi czytał!

  3. A bo ja już wyrosłam z tych książeczek. Ale czekaj, jakieś 10 lat i wnukom będę czytała, wtedy pogadamy:)

  4. Świetny pomysł 🙂 Może nawet kiedyś skorzystam 😉

  5. Beatrix
    Świetnie te wiersze łamią język;) Ja jak je czytam na głos, to zawsze przy tym jest masa śmiechu:P
    A Kube i Bubę oglądałem, ale na razie za wcześnie jeszcze na to:)

    Grzesiek
    Jakbyś się sam podjął czytania, to by był wręcz krok do przodu:P Szczególnie w Gimnastyce są naprawdę makabryczne kawałki:)

    kalio
    Oho! Dobry plan:P Ale może lepiej nie wywołuj wilka z lasu na razie;)

    Madzia
    Wiesz jak się tam głębiej zastanowić, to by już powoli… ale co ja tam będę się narażał:P Kiedyś na pewno skorzystasz:P

  6. Pablo – nie strasz!:)))

  7. Bardzo ciekawe książeczki 🙂 Z przyjemnością kupię je dla swojego siostrzeńca.
    PS: Świetny pomysł z tymi książkami dla dzieci. U siebie na blogu również raz w tygodniu umieszczam opinie o takiej literaturze, ale z braku własnych dzieci wykorzystuję siostrzeńca do testowania – sprawdza się świetnie 😉 Pozdrawiam 🙂

  8. A mój Aluś bardzo lubi „Na straganie w dzień targowy” czy jaki to tam tytuł miało… Za to nie przepada za „Lokomotywą”. Wtedy zawsze hałas robi ;D
    A jak mu zaśpiewam (nie, nie chcecie tego słyszeć) „Poszła żabka po wodę” to bardzo się cieszy. Uwielbia to, patrzy z taką uwagą… ;D
    Zobaczymy jak zareaguje na wiersze pani Strzałkowskiej, bo gdzieś się trzeba będzie do nich dokopać…

  9. Luka? Eee, tam! Zajrzyj choćby na poleczkazksiazkamibeel2. Ale pomysł mimo wszystko zacny i poczytam chętnie.
    PS. I pewnie chodziło Ci o kolaże, bo kolarze raczej by się do książeczki nie zmieścili 😀

  10. Pawełku, tell me ’bout it 😛 A na poważnie: to fajny pomysł, bo jest „kanon”, a potem wielka niewiadoma. Fajnie, że się wziąłeś za niszę 🙂

  11. Trzecie podejście do komentarza. Zajrzyj na Półeczkę z książkami autorstwa be.el.
    PS. Kolaże, bo kolarze do książki nie wejdą 😀

  12. Czyli morał z tych książeczek jest taki, że przydałoby się z nimi zapoznać w ciągu najbliższych kilku lat, jak i nie wcześniej. W końcu praktyki już całkiem niedługo, a są ambicje na obranie specjalizacji logopedycznej 😉

  13. kalio
    Mam siostrę w 1 kl LO, która akurat wybiera się na zachód z okazji wymiany. Ojciec od czasu jak się dowiedział, jakiś siwy się robi:P

    kasandra
    No już zwróciłem uwagę na dzieciowe tematy u Ciebie:) Te Misie się fajnie zapowiadają:) Pozdrów siostrzeńca!:)

    Madeleine
    Alek nie toleruje prawie żadnych wierszy, za wyjątkiem tej pani:)

    Bazyl
    Czasami się tak zdarza, ze ktoś podpada filtrowi antyspamowemu i nic na to nie można poradzić;) Jak widzisz odzyskałem Twój komentarz, więc nie jest źle;)
    Hmm jakoś nie znałem tego bloga wcześniej;) Trudno;) I tak uważam, że ta nisza rynkowa jest jeszcze uboga:) Wpadaj i czytaj, ja się postaram wynajdować naprawdę ciekawe tytuły;) Te wierszyki (o ile ich nie znasz) polecam Twojemu synowi gorąco, są świetne i rozwijają kulturę mowy.
    Spłonąłem ze wstydu w peletonie:P Ciekawe, że tam gdzie wytłuściłem walnąłem z błędem, a gdzie była czysta czcionka było ok… życie;)

    Madzia
    More about it? U’now… bee and the flower… bzzz and so on:P A tak na poważnie, to cieszę się, że pomysł Ci siadł:)

    Lena
    Oooo:) To ja polecam sobie poczytać o nich, bo tu i ówdzie słyszałem, że się ich używa:) Strzałkowska w wierszykach zawarła pełną gamę zgłosek czy jak to się tam nazywa. Od wierszy z ą ą ą po takie w których wciąż brzmi żżżż:)

  14. Uwielbiam dzieci, więc i dzieciowe tematy, recenzje i motywy po prostu muszą być na blogu 😀 Dzięki za pozdrowienia dla Patryczka:)

  15. Czyli naukę muszę rozpocząć od samej siebie. Czytanie kilkunastokrotnie na głos i tego typu ćwiczenia… Podejrzewam, że może być całkiem ciekawie 😉 Potem zagarnę do współpracy brata (jest akurat w wieku Twojej siostry), który w kościele pełni funkcję lektora i przy różnych cięższych brzmieniach muszę dobrze nadstawić ucha, by go zrozumieć.

    Swoją drogą nie dziwię się Alkowi, że nie przepada za wierszami. Sama za nimi nigdy nie lubiłam i myślę, że w tej kwestii już nic mi się nie zmieni.

  16. Powiem rzecz już znaną – fajny tatusiek z Ciebie 😉 Chowasz bystrego brzdąca. Gratulacje dla Ciebie i Twojej Żonki 😉

    • Kinga
    • 11 stycznia, 2011

    połamałam język na roli moli 😉
    cieszę się, że recenzujesz tego typu książki, za rok, za dwa… odkopię je sobie 🙂

    i poproszę więcej dialogów ojciec – syn, to się najmilej czyta 🙂

  17. Urocze książeczki, aż pożałowałam, że moja bratanica już trochę na nie za stara 😉

    A swoją drogą naprawdę myślisz, że jest taka nisza? Ja znam w dookła nas przynajmniej kilka świetnych blogów związanych z książkami dla dzieci. Gdzieś nawet wyczytałam, że książki dla dzieci są najlepiej reprezentowane blogowo (nie wiem niestety jakie kategorie literackie były sprawdzane).

  18. Świetny pomysł z tymi recenzjami. W moim przypadku takie recenzje będą bardzo pomocne. Obecnie sponsoruję książki mojemu siostrzeńcowi, a w najbliższym czasie mam nadzieję „dorobić” się własnych pociech 😀 W każdym bądź razie, rozejrzę się za drugą i trzecia pozycją. Są jak znalazł dla mojego Michałka, ponieważ mały jest właśnie pod opieka logopedy.

  19. Ja w dzieciństwie bardzo lubiłam wiersze, ale głównie takie znane, typu „Lokomotywa”, „Stragan” itp właśnie.
    Mój to takie rytmiczne woli, albo jak mu się jakąś historyjkę opowiada. I kołysanki uwielbia.
    Dobra, ja wiem, że traktuję mojego psa jak jakieś dziecko, no ale ;P Naprawdę jestem normalna xD

  20. kasandra
    Tak jest! Może jakiegoś misia z boku wkleję, kto wie;)

    Lena
    No powiem Ci, że czytanie tych wierszy na głos, jest naprawdę karkołomne:) Akurat Wiersze z kanapy są lajtowe, ale kolejne 2 książki po prostu niszczą i ośmieszają:P
    Wjedź bratu na ambicję, po czym podsuń mu jeden łamaniec, ciekawe czy da radę:D

    arsenka
    A dziękuje pięknie:)

    Kinga
    Akurat Rola mola jest łatwa:) Dalej jest o wiele ciekawiej;)
    Dialogów będzie więcej, jak Alek zacznie mówić więcej – obiecuję!:D

    Agnieszka
    Już mi Bazyl to wytknął i kto wie czy nie macie obaj racji:) Trudno!:) Damy radę:P A czy za stara… ja już nie młody, a wiersze (szczególnie ostatnia książka) mnie ośmieszają momentami:P

    enedtil
    No w sumie, życzę Ci, żeby Ci się przydały:) A jeżeli logopeda, to przypuszczam że zna te wiersze:) Ponoć się ich często używa przy ćwiczeniach buzi i języka:)

    Madeleine
    Cały czas tak Cię czytam i już stwierdziłem przy poprzednim komentarzy, że Ty Alka swojego musisz strasznie kochać:) Ponoć zwierzęta reagują na rytm – jestem w stanie w to łatwo uwierzyć:)

  21. Fajnie piszesz o tych książkach dla dzieci. Na pewno dla rodziców szukających czegoś dla swoich pociech, bardzo ważne są przedstawiane przez Ciebie reakcje Twojego syna 🙂

  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz