„Przywoływacz Dusz” Gail Z. Martin

Przypomnijcie sobie dowolną trylogię Trudi Canavan. Dobra fantastyka, jednak rozwlekła i momentami nużąca niepotrzebnymi dłużyznami. Co jednak by się stało, jeżeliby nad nią nieco popracować? Wytnijmy więc niepotrzebne elementy i zastąpmy je akcją rodem z Wegnera czy Grzędowicza. Co nam z tego wyjdzie? „Przywoływacz dusz”, czyli pierwszy tom Kronik Czarnoksiężnika autorstwa debiutującej w Polsce Gail Z. Martin. Czy powieść da radę konkurować z wielkimi nazwiskami ze świata fantasy? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.

Fabularnie „Przywoływacz” niczym specjalnym nie zaskakuje. Głównym bohaterem jest książę, sir Martris Drayke, drugi syn króla Bricena z Margolanu. Na skutek tragicznych zajść, za którymi stoi jego starszy brat Jared, Tris odkrywa w sobie rzadki talent magiczny. Nie będzie jednak dane mu pogłębiać swoich nowo odkrytych umiejętności, ponieważ Jared wraz z mrocznym magiem Arontalą, próbują go zgładzić na wszelkie możliwe sposoby. Wraz z kilkoma przyjaciółmi udaje mu się jednak zbiec z zamku i tak zaczyna się długa i niebezpieczna podróż w poszukiwaniu odpowiedzi i zemsty.

Gail Martin stworzyła historię, która jest wręcz do bólu schematyczna, a mimo to wciąga jak bagno i nie pozwala o sobie zapomnieć. Mimo swojej niemałej objętości, powieść po prostu połknąłem wraz ze smakowitą okładką z szybkością światła. Odpowiedzialne za taki stan rzeczy jest wysokie tempo narracji. W książce bardzo rzadko zdarzają się jakiekolwiek przestoje. Akcja goni akcję, a wolne przestrzenie pomiędzy, wypełniają liczne pojedynki na miecze lub magię.

Fabuła popychana jest do przodu głównie za pomocą dialogów. Ograniczyło to znacznie ilość opisów, które zostały objętościowo zredukowane, kiedy jednak już się pojawiają, przedstawiają często wspomnianą walkę, bądź magiczne potyczki Trisa z duszami. Warte wspomnienia są szczególnie te drugie fragmenty. Ich dynamika oraz  wyrazistość i naturalność jest tak wielka, że dosłownie pochłania się je hurtowo strona za stroną bez wytchnienia. Dawno już nie czytałem książki fantasy, w której magia zostałaby przedstawione w tak… magiczny sposób. Na myśl przychodzi mi jedynie, czytana wieki temu seria Ziemiomorze pióra pani Ursuli.

Wspomniałem już wcześniej, że fabuła „Przywoływacza dusz” nie powala na kolana oryginalnością. W czym więc tkwi tak wielka siła przyciągania tej książki? Wiadomo nie od dziś, że sama akcja nie da sobie przecież z tym rady. Wydaje mi się, że książka ma po prostu w sobie to „coś”. Jest wiele bardzo dobrych książek, jednak jedynie nieliczne potrafią zmusić mnie do czytania w nocy kosztem snu. Tej powieści się to udało (i to nawet kilka nocy z rzędu), za co jestem jej niezmiernie wdzięczny, ponieważ przypomniały mi się czasy, kiedy ślęczałem z wypiekami nad książkami do samego rana.

Krótko o wydaniu. Za 39,- dostajemy ponad 570 stron bardzo dobrej fantastyki w klasycznym wydaniu, wydrukowanej na przyzwoitym papierze. Książka jest „miękka”. Oznacza to, że otwarta i położona na biurko, nie zamyka się sama (czyli nie trzeba jej trzymać przez cały czas). Po raz pierwszy od dawna, podczas czytania tak grubej książki, nie złamałem grzbietu. To chyba samo przez się świadczy o jakości wydania. Trudno też nie wspomnieć o okładce, która jest bardzo klimatyczna i udanie oddaje treść powieści, mogłaby być jednak nieco lepsza jakościowo.

Jak więc wygląda sytuacja „Przywoływacza dusz” na tle konkurencji? Zaryzykuje stwierdzenie, że książka znajdzie sobie bez problemu swoje miejsce . Pierwsza część przygód Trisa, ma cechy doskonałej powieści fantasy. Świetny, złożony świat z kilkoma księstwami, magią i odwiecznym złem. Do tego zróżnicowani bohaterowie, zalążek uczuć pomiędzy nimi i dylematy z jakimi muszą się zmierzyć. Na ich drodze stają przeszkody, których ilość i różnorodność wydaje się być nieograniczona. Niebagatelnym atutem jest też spora dynamika walk, zarówno tych klasycznych jak i magicznych. Ten piękny obraz psuje niestety mocno sztampowa fabuła, która jednak (o dziwo) nie zniechęciła mnie, a nawet z czasem przestała przeszkadzać.

Mam nadzieję, że pani Martin pójdzie za ciosem i kolejne części Kronik Czarnoksiężnika, wykorzystają mocne fundamenty stworzone przez „Przywoływacza dusz”. Jeżeli tak się stanie, pani Canavan (i kilku innych uznanych autorów), może mieć nowego, niesamowicie mocnego i groźnego konkurenta.

Polecam!

Wydawca: Dwójka bez sternika

Ilość stron: 571

Data wydania: kwiecień 2011

Moja ocena: 8/10

  1. Okładka boska! I ogólnie kusisz… dobra: na liście 🙂

  2. Chyba mnie przekonałeś 😉 Wahałam się, bo mało oryginalne opisy mnie na ogół odstraszają.

  3. Pablo, dziś wchodziłam do Ciebie z pewną taką nieśmiałością – tak się bałam tej zapowiadanej recenzji:) Ale dobrze, że weszłam, bo wprawdzie „Przywoływacz dusz” wędruje na listę, ale na miejsce „Gildii magów”, która traci dotychczasową pozycję i spada na koniec kolejki, do przeczytania „kiedyś”:)

    • klkaja
    • 12 kwietnia, 2011

    A mówiłam sobie „nie zaglądaj, nie czytaj” i co??? Zajrzałam, przeczytałam i muszę dodać do listy zakupowej… 😉

    A tak poza tym to właśnie czytam Canavan 😀

  4. A czekałam na recenzję tej książki, bo okładka przykuwa uwagę, ale nie wiedziałam, czy warto sobie w ogóle zawraca głowę. I wychodzi, że warto, chociaż raczej w bibliotece, niż w księgarni.:)

  5. Ha, czyli dobrze czułam, że nie bez przyczyny mnie ta książka kusi 😉 Zamówiłam do recenzji z nowego miejsca, ale jeszcze nie dotarła, może muszę się przypomnieć 😉

  6. Kusisz i to strasznie !!!
    Kolejny raz przez Ciebie będę ćwiczyć silną wolę 😛
    Jeśli chodzi o łamanie grzbietów – nienawidzę tego !!!! Teraz zaczęłam czytać „Starcie królów” i strasznie się stresuję, żeby się nie zapomnieć i nie złamać grzbietu, bo książka jest strasznie grubaśna 😉

  7. Od jakiegoś czasu książka ta znajduję się u mnie w kolejce do przeczytania, ale teraz będę chyba musiała dopisać ją też do listy zakupów ; ) Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

  8. W sumie do przypomnienia są tylko dwie trylogie, tak więc za bardzo wysilać się nie muszę 😉 Książki Canavan bardzo lubię, ale nie ma w nich właśnie tego „czegoś”. Jeśli jest tak jak napisałeś, a pewnie jest 😉 , nie mam co się zastanawiać i przy pierwszej okazji będę musiała zaopatrzyć się w ten tytuł.

    Ave!

  9. Madzia
    Spodoba Ci się:) Klimacik staroszkolnej fantasy jest wyraźnie wyczuwalny:)

    Aleksandra
    Ja mam podobnie, ale ta książka ma to coś w sobie. Nie wiem co to, ale chcę koniecznie i szybko kolejną część:)

    viv
    W moim rankingu, ta książka zdecydowanie przebija Canavan, która czasami niemiłosiernie przynudza. Także dobry ruch z Twojej strony:) Pani Canavan bardzo podobały mi się „Szepty…”:)

    klkaja
    o widzisz! To będziesz miała porównanie:) Jak już wyżej napisałem, moim zdaniem „Przywoływacz” jest lepszy od Canavan:) Może nie dzieli ich przepaść, ale jednak jest lepszy:)

    Moreni
    Powiem tak: jeżeli kolejna część będzie taka jak pierwsza, plus autorka usprawni i odświeży nieco fabułę (może jakiś zwrocik akcji?), to będzie to pozycja obowiązkowa na półce każdego fantasty:) Ja lubię klasyczne fantasy, więc pewnie i tak nie jestem obiektywny:P

    Aga
    Warto książkę poznać:) Spodoba Ci sie, tylko trzeba dać się porwać:) Początek jest boleśnie schematyczny:) Pukaj:)

    arsenka
    hehe:) Łamiące się grzbiety, totalnie mnie wkurzają. Po „Przywoływaczu” widać, ze książka mająca prawie 600 może być sklejona w sposób właściwy:) Dla mnie to wielki plus, bo czyta się przyjemnie i bez stresów:)

    izaa
    Nie powinnaś się rozczarować:) Książka jest fajna lekka i przyjemna, a czas przy niej płynie niesamowicie szybko:)

    enedtil
    Dokładnie! Ja też uważam, że Canavan pisze fajnie, ale brakuje jej tego „czegoś:) Przywoływacza, to przede wszystkim dużo akcji, co bardzo mi się podobało:) To maksymalnie klasyczne fantasy:)

  10. Serie wolę czytać w całości i hurtem. Wstrzymam się zatem te kilka sezonów z lekturą 😉 Wiadomo chociaż ile cykl ma liczyć tomów?

  11. Rzecz jasna książka trafia na listę do przeczytania, prawdę mówiąc już sama okładka sprawia, że chce się ją mieć na półce 😉 Coś w niej musi być, skoro mimo sztampowej pozycji potrafi na dobre przyciągnąć czytelnika – skromnie liczę, że wkrótce będzie mi dane się o tym przekonać 😉

    • bartolini
    • 14 kwietnia, 2011

    Książkę koniecznie muszę kupić , szczególnie , że jestem świeżo po lekturze najnowszej książki Pana Weeksa ( ” Czarny Pryzmat”) i mam dużo ochotę na kolejną dobra książkę fantasty w tym stylu.

  12. Witam,

    Tomów jest cztery (wszystkie napisane). Tom II „Krwawy Król” ukaże się w czerwcu, tom III „Dark Haven” w październiku lub listopadzie. Ostatni IV tom „Dark Lady’s Chosen” to I kwartał 2012.

  13. maioofka
    Bardzo dobre posunięcie:) Też tak często robię:)
    Ilość tomów wraz z datami wydania niżej:)

    Maks
    Ta książka po prostu ma to coś:) Daaawne czasy mi przypomniała i miałem za to ochotę dać jej wyższą ocenę, ale to nie byłoby sprawiedliwe:) Ciekawe, czy Tobie też tak przypadnie do gustu:)

    bartolini
    Do Weeksa robiłem już podejście i jak na razie nie doczytałem żadnej jego książki. Może następnym razem:) Mam w planie, zobaczymy co z tego będzie:)
    Przywoływacza polecam. To solidny kawał fantasy w dobrym wydaniu:)

    Dbs
    Witam,
    oto i rzetelna informacja z samej góry:) Pozostaje tylko zapytać retorycznie „dlaczego tak długo?”:)

  14. Pablo – dzisiaj dotarła przesyłka m.in. z tą książką 😀 Tylko pewnie minie trochę czasu zanim zdołam się za nią zabrać.

  15. Cóż, tłumaczka też musi czasem jeść i spać :)), a w pomiędzy kolejnymi tomami Kronik Czarnoksięnika, Marta Koniarek jeszcze musi przetłumaczyć II tom Kronik Nekromantki Amandy Downum.

    • To może warto dać tłumaczce trochę więcej czasu na przetłumaczenie? Wtedy mogłaby jeść, tłumaczyć i pracować bez problemu :p

  16. Ciekawa byłam tej książki i widać miałam nosa. Zapowiada się ciekawa lektura 😉

  17. Sobie zapisuję i będę szukać 🙂

    Pozdrawiam!

    • Szumka
    • 2 lipca, 2011

    Przeczytałam „Gildię” Canavan do połowy i padłam z nudów, natomiast „Przywołacza” pochłonęłam bardzo szybko. Zaraziłam tą książką kolejne 2 osoby, które też są zachwycone. Teraz czekam na „Krwawego króla” Już zamówiłam!!!

    • Canavan pisze strasznie rozwlekle jak dla mnie. Ja aktualnie czytam Krwawego Króla i jest równie fajnie jak w I tomie:) Pewnie recenzję napiszę za około tydzień:)
      Pozdrawiam!

    • zoska
    • 14 sierpnia, 2011

    Polecam! Cztery tomy już przeczytane. cdn.

  1. No trackbacks yet.

Dodaj odpowiedź do klkaja Anuluj pisanie odpowiedzi