„Norwegian Wood”, czyli pabla potyczki z Murakamim.

Po „Norwegian Wood” sięgnąłem w przekonaniu, że jest to książka z nurtu tak ostatnio popularnego realizmu magicznego, okazuje się jednak, że nie ma ona kompletnie nic wspólnego z fantastyką jako taką. Jest to książka twardo stojąca na nogach realizmu. Mało tego, niesie ze sobą sporą dawkę historii i pozwala czytelnikowi zerknąć z perspektywy „ulicy” na to, jak wyglądała rewolucja seksualna w Japonii. Wolna miłość, pornografia i wyzwolenie seksualne z kulturowo obcej europejczykowi perspektywy – tym właśnie jest dla mnie „Norwegia Wood”.

„Tokio, koniec lat sześćdziesiątych: jazz, wolna miłość, dzieci kwiaty, protesty na uczelniach. Motywem przewodnim powieści jest piosenka Beatlesów Norwegian Wood. To historia Toru Watanabe i pięknej Naoko, ich wzajemnej fascynacji, uczucia obciążonego samobójczą śmiercią wspólnego przyjaciela i depresyjną naturą dziewczyny. Wkrótce w życiu Toru pojawia się Midori, zwolenniczka niezależności i swobody seksualnej. Obie kobiety są dla niego bardzo ważne. W kręgu miłości, przyjaźni i śmierci Watanabe staje się dorosłym mężczyzną.”

Po „Norwegian Wood” można się prześliznąć jak po lodzie i przeczytać coś na kształt obyczajowego romansidła, ani raz nie sięgając pod powierzchnię. Nie o to jednak w książce chodzi. Proste słownictwo i pozornie banalny przekaz tej powieści, są środkami do przekazania czegoś więcej. Kluczowa w tym wypadku wydaje się być pewna znajomość kontekstu historycznego. W latach ’60tych Japonia (podobnie zresztą jak reszta świata) powstała po wojennej apokalipsie. Nowe pokolenie dochodzi do głosu. Podstawowe potrzeby są zaspokojone, panuje powszechny dobrobyt. Młodzi ludzie, nie pamiętający głodu i wojny, poszukują nowych potrzeb, a w konsekwencji dróg ich zaspokajania. Rozwijają się ruchy anarchistyczno – komunistyczne, kiełkuje idea równouprawnienia i tolerancji rasowej i płciowej. W takiej rzeczywistości próbuje odnaleźć się Toru – główny bohater „Norwegian Wood”.

Powieść czyta się piorunem. Uciekającym stronom często towarzyszą przyspieszone tętno i wypieki na twarzy, co dziwi, ponieważ narracja jest niespieszna, a tempo wydarzeń leniwe, często wręcz refleksyjne. Taki stan rzeczy jest zasługą trafiającego wprost w czytelnika ładunku emocjonalnego, który zgrabnie mija nasze mechanizmy obronne.

Chwilami przeszkadzała mi w książce nadmierna „fizyczność” i wolność seksualna. Murakami nie ucieka od scen łóżkowych, odniosłem wrażenie, że były one niejednokrotnie nawet jego celem. „Norwegia Wood” pełne jest masturbacji, wolnej miłości, pieszczot, dotykania członka czy wilgoci w majteczkach. Chociaż może to przeszkadzać, było jednak elementem koniecznym. Wspomniane wcześniej realia w jakich Murakami zakotwiczył fabułę powieści, wymagały dla pełnego i rzetelnego obrazu elementów „łóżkowych”, nawet tych ordynarnych. Nie zapominajmy, że na świecie panowali wtedy hipisi, anarchiści oraz ich rozmaite pochodne. W tym kontekście, to co dzieje się na kartach książki, nie szokuje już tak bardzo.

„Norwegia Wood” to opowieść o poszukiwaniu siebie w trudnych czasach. Opowieść świetnie napisana o orientalnym słodko – gorzkim smaku, raczej dla dorosłego czytelnika potrafiącego zdystansować się do dużej dawki seksu. Emocjonalnego obrazu dopełnia przemycona dawka historycznych realiów, która niczym szczypta przyprawy dodaje literackiemu posiłkowi charakteru. Jeżeli nie boicie się lekko pornograficznej książki z historycznym tłem dodatkowo zanurzonej we wręcz egzotycznym dla europejczyka japońskim sosie emocjonalno behawioralnym, wtedy „Norwegian Wood” polecam. Niezdecydowani, zawsze mogą przeczytać ją ot tak, po prostu, wtedy będzie to całkiem ciekawy romansik a’la love story a może niektórzy dopatrzą się w nim nawet jakiejś magii.

Polecam gorąco!

Wydawca: Muza

Ilość stron: 472

Data wydania: luty 2006

Moja ocena: niby słodka, a jednak gorzka. tak!

  1. O kurcze, nie powiem, że od pewnego czasu mnie prześladuję, ale u Ciebie Paweł się jej nie spodziewałam :):):)

  2. ostatnio gdzie nie spojrzę to Murakami… boję się zajrzeć do lodówki, hehe 😉

    ale… powyższe mnie zainteresowało. Czytałem niedawno inną reckę Murakamiego i widzę, że to bardzo obiecujący pisarz. Warto się podpiąć…

  3. Niby na Murakamiego czaję się już od dawna, ale chyba dopiero Ty zachęciłeś mnie definitywnie. Takiej recenzji jak ta chyba jeszcze u Ciebie nie widziałam i może to mnie tak skusiło na „Norwegian Wood”. 🙂

  4. Murakami swego czasu był na mojej liście, ale potem zaczął mi wyłazić z lodówki więc sobie darowałam. Ciekawe jaki egzemplarz będzie w bibliotece, ale ten będzie na oku.

  5. Bardzo mnie Twoją recenzją zachęciłeś. Normalnie, gdybym ją miała na półce, to bym już zaczęła czytać. A nie mam. I po co ja tu weszłam…!
    Nic bardziej konstruktywnego w tym komentarzu nie napiszę 🙂

    Bardzo dobra recenzja (te metafory kulinarne…mniam! ^^).

  6. Sabinka
    Od czasu do czasu staram się zaskoczyć:) Polecam Ci Norweski Las. Z tego co podczytuję u Ciebie, książka powinna Ci się spodobać:)

    Onibe
    Hm, ale jednak Norwegian Wood chyba widac niewiele?:) Wszędzię sie panoszy to 1Q8… nigdy nie pamiętam tego tytułu:)

    Nie wiem jak inne książki tego pana, ale ta ma coś w sobie. Przede wszystkim szokujące jest tempo jej pochłaniania. Ja w Norweskim Lesie wyczuwałem ten specyficzny klimacik japońskiego kina. Warto się podpiać:)

    Ewka
    Naprawdę polecam. Sporo sexu draźni, ale można to jakoś przełknąć. Pewne braki moralne bohatera również:) Zauważyłem, że kobiety podchodzą do tej książki dużo bardziej emocjonalnie ode mnie:)

    Ostatnio porzuciłem większość wydawnictw i czytam znowu tylko dla przyjemności, stąd i recenzje będę inne:) Bardziej „wolne”. Jedne pewnie krótkie, inne dziwne albo pojechane vide Dożywocie:)

    Agna
    Przyznam, że przed przeczytaniem tej książki, nie wiedziałem co tracę. Teraz mam zdanie, że każdy powinien coś Murtakamiego przeczytać, bo… warto o nim rozmawiać:) Jeżeli inne jego książki będą trzymać poziom tej, to hohohoh:)

    Olu
    Dziękować:) Brak presji jednak sprzyja pisaniu;) Murakamiego polecam, chłopak pisze z sercem i to wychodzi podczas czytania:) Nie chcę nic pisać więcej, ale ja też co do Ciebie wejdę, to jakąś książkę naceluję, że o „Wrotach” wspomnę. Widzę, że i Tochmanem się podzieliłaś, ale ja akurat mam na półeczce:):):)

    • Aż chyba poproszę o „Norwegian Wood” pod choinkę 🙂

      Do siebie – zapraszam!!
      Miło mi, takie głosy mobilizują 🙂
      Ale ja chociaż piszę bardzo rzadko, a Ty…??!!
      No i jeszcze masz na półeczce…!!!

      🙂

      • 😉 Poproś, na allegro oscyluje w dobrej cenie:)
        Ja piszę tyle, na ile akurat mam czas, a teraz mam:)
        Pozdrawiam serdecznie:)

  7. Bardzo, ale to bardzo dobra recenzja… taka liryczna…:) przyjemnie się ją czyta:) „Norwegian Wood” chodzi za mną już od dawna, ja tam perwersji się nie boję, bo nic, co literackie nie jest mi obce, hehe. Jak dla mnie fenomenalna okładka, taka hipnotyzująca. Aha, ja preferuje metaforę ślizgania po lodzie, jakaś bardziej w stylu Murakamiego;) Pozdrawiam

  8. Chyba jest to najlepsza, najbardziej trafna i najciekawiej napisana recenzja ‚Norwegian Wood’ ze wszystkich, jakie czytałam… I właściwie to powinno wystarczyć za mój komentarz. Dodam jednak jeszcze, że seksualność i masturbacja pojawiają się niemal we wszystkich powieściach Murakamiego…

  9. Ja przeczytałam ostatnio „Po zmierzchu” Murakamiego i nie dostrzegłam tam nic niezwykłego, ważnego, pięknego. Zniechęciłam się do tego pisarza. Wolne tempo akcji i brak głębszych treści. Szybko się czyta, ale co z tego? Tyle ciekawszych książek.

    @Kreatywna
    W „Po zmierzchu” nie ma „seksualności”. Tytuł mógłby na to wskazywać, ale jedyna „scena łóżkowa” – to po prostu scena, w której siostra głównej bohaterki śpi ;-).

    • Isadora
    • 30 listopada, 2011

    Mnie właśnie ta powieść strasznie przygnębiła i sprawiła, że choć lubię depresyjne książki, to jednak czuję się pokonana przez Murakamiego i póki co nie mam zamiaru sięgać po jego prozę. Oczywiście w trosce o własne zdrowie psychiczne:)
    Pozdrawiam serdecznie!

  10. Ty już wiesz, że ja Murakamiego kocham i będę go bronić własną piersią 😀 Trochę się spodziewałam, że w ten sposób odbierzesz tę książkę. Dlaczego? Ponieważ jesteś mężczyzną. Nie jest to przejaw jakiegoś szowinizmu, tylko obserwacja moich kolegów, którzy skusili się na tę książkę (albo ktoś ich zmusił do przeczytania :P) Mój mężczyzna podsumował ją w ten sposób – „Nigdy nie próbuj zrozumieć Japończyków” 😉 Mój dobry kumpel irytował się głównym bohaterem, bo jak to się nie może zdecydować?! Krótka piłka – jedna albo druga dziewczyna, a nie dwie na raz.
    Z kolei kobiety… te są zachwycone językiem, realizmem, rozterkami bohaterów, ich walkami wewnętrznymi itd.
    Baby dziwne są, ja jestem jedną z nich i tę książkę kocham 😉

    Mimo wszystko cieszę się, że przeczytałeś 🙂

  11. No, w końcu! Faktycznie, recenzja inna, niż się spodziewałam i inne wrażenia z lektury. Ale – jak widać – bardzo ciekawie było 🙂 Więc liczę na to, że spróbujesz jednak trylogii „1Q84”, zdecydowanie innej od „NW”. A, „1Q84”, to przecież prawie jak „1984” ;P

  12. Mooly
    Dzięki! Z tym ślizganiem masz rację – dokładnie w stylu pana autora:) Norwegian to naprawdę fajna książka. Coś ma takiego w sobie, że się chce czytać dalej i dalej:) Może to ten sex tak wciąga? Hm, niepokojące ale w sumie zdrowie:)

    Kreatywna
    Dzięki wielkie!:) Obawiam się właśnie tych scen w kolejnych jego książkach, ale nie jest to na tyle dominujący element, żeby mnie zniechęcić. Teraz musze trylogię skądś wysupłać i czytam dalej:)

    felicja
    Czytałem Twoja recenzję i się zdziwiłem, ale każdy autor notuje słabsze występy. Norwegian na pewno nie jest płytki, może taki być, ale dla czytelnika wymagającego staje się wręcz japońskim manifestem tamtych czasów. Ja się odnalazłem w tym przekazie i bardzo przyjemnie i długo będę lekturę wspominał a może nawet i do niej wrócę. Niewiele książek rekomenduję w ten sposób, bo krytyczny ze mnie skurczybyk:)

    Isadora
    Jest w tej książce sporo goryczy a im dalej tym więcej. Też ją odbierałem momentami mocno emocjonalnie, ale jednak moja gruba skóra dała radę:) Generalnie japoński styl bycia ma w sobie coś dołującego, widać to szczególnie wyraźnie w ich kinematorgrafii. Ja mimo wszystko będę dalej czytał Murakamiego:)

    Judyta
    Dyskutowałem o tej książce z jednym facetem i… on pojęcia nie ma co przeczytał. Dla mnie Norwegian Wood to książka z głębokim przesłaniem i mnóstwem podtekstów. To taki manifest rewolucyjny wręcz. Niezdecydowanie głównego bohatera to znak tamtych czasów, jego brak moralności również. Kiedy popatrzeć na wydarzenia z szerokiej perspektywy, Toru rysuje się jako wyjątkowo porządny facet:) Ja jestem więcej niz zadowolony z książki. Język jest świetny, wszystko przesiąknięte jest klimacikiem, czyta się…. fenomenalnie. Genialna książka, ale trzeba się odpowiednio nastawić. Ja ją odebrałem bardziej dokumentalnie niż większość czytelniczek. Dla mnie na 1 plan wybijało się tło historyczne i na jego tle wydarzenia zyskiwały na znaczeniu. Świetna książka:) Teraz chcę 1Q84 :)))

    Aga
    Nom, sam po napisaniu tekstu zanurzyłem się po uszy w lekturze recenzji konkurencyjnych i… doznałem szoku:) NW to książka świetna. Może po recenzji tego nie widać, ale podobała mi się więcej niż bardzo a najlepsze, że w przeciwieństwie to innych książek, z upływem czasu cenię ją bardziej. Mocna 8+:)
    1Q84 chcę koniecznie. Musze się rozejrzeć, kupić czy ukraść, albo w przypływie desperacji do Muzy zapukam::):):):)

  13. Dzięki za tą recenzję – świetna! Też planuję zacząć swoją przygodę z Murakamim właśnie od „Norwegian Wood” 🙂

  14. Paweł, 1Q84 mogę Ci pożyczyć wraz z Przygodą z owcą. Ciekawa jestem bardzo, jak uzasadnisz sceny obscenicznie łóżkowe 😉 Tylko uważaj: ten autor uzależnia, im więcej czytasz, tym więcej chcesz Murakamiego… 😉

  15. Zakupiłam ją po bardzo śmiesznej cenie. Lubie Murakamiego.

  16. Hmmm… troszkę inaczej odebrałam recenzję niż Ty mi odpowiedziałeś w komentarzu. Co się dzieje z moim czytaniem ze zrozumieniem?! 😉
    W takim razie cieszę się jeszcze bardziej!! 🙂

    • Karol Arentowicz
    • 1 grudnia, 2011

    Pablo, jak zwykle fajna recenzja 🙂

    Mój typ 😉 : Murakami dostanie w ciągu kilku najbliższych lat Nagrodę Nobla.

    … ale najlepsza i tak „Kronika ptaka nakręcacza”… 😉

  17. Ja już jestem całkowicie przyzwyczajona do tego, że Murakami bardzo często porusza sferę intymną i erotyczną w swoich książkach. Z drugiej strony nie są to książki dla dzieci, tylko dla dorosłych, którzy są w stanie coś z nich wyciągnąć i jednocześnie starać się je analizować (mimo, że ta analiza czasem może prowadzić donikąd) więc nie sądzę by to był minus. Ja czytałam tę książkę parę lat temu i bardzo mi się podobała.

    Nie wiem czy czytałeś już „Kronikę ptaka nakręcacza” ale jest lepsza od tej pozycji 🙂

  18. Mam w swojej kolekcji kilka powieści tego autora… Lada dzień zabieram się za trzeci tom „1Q84” i jestem ciekawa, jak on wpłynie na moją opinię dotyczącą talentu tego autora.

    • Aria
    • 6 grudnia, 2011

    Czytałam tę recenzję i co chwila kiwałam głową ^^ Dokładnie, pięknie, dobrze napisane!
    Mi strasznie przeszkadzało to murakamiowe łóżko. W Norwegian wood przesadził z tym, zwykle aż tyle tego nie ma. Ale cóż, kocham drania 😛

    Pozdrawiam ;]

  19. Świetnie napisane : )
    Teraz mam już pewność, że „Norwegian Wood” przeczytam na pewno, ale jako jedną z ostatnich książek z twórczości Murakamiego.
    Po lekturze „Końca świata” i przeczytaniu sporej już części pierwszego tomu „1Q84” śmiało stwierdzam, że wolę tą oniryczną nutę w jego twórczości od twardego realizmu.

  20. Norwegian Wood czeka sobie na półce, jednak biorąc pod uwagę Twoją recenzję stwierdzam jednak, że może sobie jeszcze długo poczekać. Nie dlatego, że recenzja zniechęca, ale dlatego, że wolę wstrzymać się z lekturą, by ją lepiej odebrać 🙂

  1. No trackbacks yet.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: